Niezwykłe losy Henryka Troszczyńskiego, ostatniego świadka odkrycia polskich grobów w Katyniu.
Losy Henryka Troszczyńskiego mogłyby stanowić kanwę trzymającego w napięciu filmu pełnego dramatycznych zwrotów akcji i wielkich emocji. Jednak żaden scenariusz nie odda fascynującego życiorysu tego chłopaka urodzonego na przedwojennej warszawskiej Woli. Heniek biegał po bułki z kiełbasą dla Ala Capone przedwojennej Warszawy - "Taty Tasiemki". Na Kercelaku spotykał zapaśnika Aleksandra Garkowienkę, ze szkolną delegacją składał życzenia urodzinowe Naczelnikowi Piłsudskiemu w Belwederze. W 1942 roku zesłany na przymusowe roboty w okolice Katynia dowiedział się o masowych grobach polskich oficerów i poinformował o nich Niemców. Był obecny przy pierwszej ekshumacji, kiedy odkryto ciało jedynej kobiety zamordowanej w Katyniu. Po powrocie do Warszawy brał udział w powstaniu. Dziś mieszka w warszawskim domu kombatanta. Skromny starszy pan, który nigdy nie chciał być bohaterem.
Opowieść Jerzego A. Wlazło to opowieść o człowieku, którego los zetknął z ludźmi będącymi już dzisiaj legendą, i rzucił w miejsca, gdzie rozgrywały się kluczowe wydarzenia naszej najnowszej historii. To także fascynująca opowieść o wojnie widzianej z perspektywy uczestnika wydarzeń i barwny obraz Warszawy, której już nie ma.
DOSTĘPNOŚĆ:
Została wypożyczona Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
WYPOŻYCZYŁ:
Nr karty: 000088 od dnia:2024-02-14 Przetrzymana, termin minął: 2024-03-15
Niniejsze opracowanie jedynie zarysowuje dzieje Polesia podczas II wojny światowej i pragnie wypełnić lukę istniejącą w tym zakresie. Nie mając możliwości dotarcia do wiarygodnych dokumentów z tamtego okresu, oparłem się w głównej mierze na relacjach świadków i uczestników wydarzeń, którym za życzliwą pomoc dziękuję. Nieliczne dokumenty, z którymi udało mi się zapoznać, były mi pomocne w weryfikacji podstawowego materiału, chociaż i w nich znajdowały się stwierdzenia budzące wątpliwości bądź informacje ewidentnie niezgodne z prawdą.
W latach 1943-1945 na Wołyniu i w Galicji Wschodniej ukraińscy nacjonaliści wymordowali 100 tysięcy Polaków. Do zbrodni tej posłużyły im głównie prymitywne narzędzia rolnicze - siekiery, widły i cepy. Gdzie wtedy była Armia Krajowa? Gdzie było Polskie Państwo Podziemne? Dlaczego nic nie zrobiono, by ratować polską ludność cywilną? Dlaczego Wołyniacy konali w osamotnieniu?
Piotr Zychowicz udziela na te pytania szokującej odpowiedzi. Armia Krajowa zlekceważyła banderowskie zagrożenie, zignorowała liczne ostrzeżenia o nadciągającym niebezpieczeństwie. Wszystkie wysiłki skupiła bowiem na szykowaniu przyszłego powstania - operacji "Burza". Dowódcy AK nie chcieli walczyć z UPA, by nie "trwonić" sił potrzebnych im do walki z Niemcami. Do końca wierzyli, że z banderowcami uda się dogadać. Gdy Polskie Państwo Podziemie podjęło wreszcie interwencję, była ona tragicznie spóźniona i niewystarczająca. Niestety AK na Wołyniu całkowicie zawiodła.
UWAGI:
Na okładce: Autor Paktu Ribbentrop-Beck i Obłędu 44. Bibliografia na stronach 435-442. Indeks.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni